8 sierpnia 2012

Blondynka w Chinach

Nie, to nie ja. Nie jestem blondynką. Ale do Chin wybieram się.

To tytuł książki Beaty Pawlikowskiej.

Prezent od córki, oczywiście związany z wyjazdem, ale na pocieszenie w zmaganiach z przeciwnościami losu. Dziękuję.

Przeczytałam. Wciągnęło mnie. Wybrałam się w podróż do Chin nie wychodząc z domu. Po jej przeczytaniu jeszcze z większą niecierpliwością czekam na wyjazd.

Autorka podczas  tej wyprawy odkrywa, że wszystko, co mówi się o Chinach w Polsce to nieprawda. Ciągle  coś ją zdumiewa – chińska kuchnia, sposób parzenia herbaty, styl życia, codzienna rzeczywistość i chiński sposób myślenia. 


Przyznaję, że wiele rzeczy o których pisze i mnie zaskoczyło. Chociażby ta słynna 'polityka jednego dziecka', która zabraniała Chińczykom posiadania więcej niż jednego potomka. To podobno już przeszłość. Być może świat widziany oczami podróżniczki jest nieco podkoloryzowany, trudno to ocenić i na pewno krótka wycieczka tych wątpliwości nie rozwieje. Ale w książce są też informacje przydatne dla wycieczkowiczów, jak choćby rozdział o chińskich toaletach. I mnóstwo pięknych zdjęć.

Mam nadzieję, że po powrocie napiszę tak jak autorka: 
Tak! Chiny są po prostu niesamowite!

2 komentarze:

  1. Klik dobry:)
    Na temat polityki jednego dziecka widziałam wstrząsający reportaż o losach kolejnych dzieci, a szczególnie dziewczynek.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, znamy Chiny z przekazów od tej 'ciemnej' strony związanej z łamaniem praw człowieka. Książka jest inna, pogodna; kultura, zabytki, mili ludzie. Myślę, że wycieczkowicze czy nawet podróżnicy wpadając na chwilę do jakiegoś kraju widzą tylko mały fragment codzienności mieszkańców.
    Pozdrawiam wszystkich.

    OdpowiedzUsuń