Było, minęło, ale pozostaną wspomnienia.
A teraz trochę statystyki.
Przejechaliśmy w sumie 7113 km! Średnio dziennie po ok. 500 km, a rekord wyniósł 724 km.
20 lipca 2011
15 lipca 2011
Noclegi
9 lipca 2011
Pamiątki
Każdy
stara się przywieźć jakieś pamiątki z podróży. Dla siebie, dla swoich
bliskich, dla przypomnienia chwil, które się przeżyło i miejsc, w
których się było. Najlepiej aby były to przedmioty charakterystyczne
dla danego regionu, związane z kulturą czy zwyczajami ludzi.
W każdym z Visitor Center, które odwiedziliśmy można było spotkać mniejszy lub większy sklepik z pamiątkami. Co można kupić w takim sklepie? Są więc albumy, pocztówki i kalendarze, także kubki i koszulki z nadrukowanym widoczkiem charakterystycznym dla danego parku. I wiele innych drobiazgów tego typu. Najciekawsze są oczywiście pamiątki związane z życiem i zwyczajami Indian, rdzennych mieszkańców tych ziem, najczęściej przez nich wykonane. Należą do nich tomahawki, łuki i strzały, różnego rodzaju bransoletki i wisiorki wykonane z koralików bądź kamieni półszlachetnych. Także obrazki przedstawiające sceny z życia Indian.
W każdym z Visitor Center, które odwiedziliśmy można było spotkać mniejszy lub większy sklepik z pamiątkami. Co można kupić w takim sklepie? Są więc albumy, pocztówki i kalendarze, także kubki i koszulki z nadrukowanym widoczkiem charakterystycznym dla danego parku. I wiele innych drobiazgów tego typu. Najciekawsze są oczywiście pamiątki związane z życiem i zwyczajami Indian, rdzennych mieszkańców tych ziem, najczęściej przez nich wykonane. Należą do nich tomahawki, łuki i strzały, różnego rodzaju bransoletki i wisiorki wykonane z koralików bądź kamieni półszlachetnych. Także obrazki przedstawiające sceny z życia Indian.
5 lipca 2011
Dzień 18 - Powrót
Wylatujemy
wieczorem. Lecimy takim samym, a może nawet tym samym samolotem Boeing
747-400. Trasa nieco inna, bardziej na południe od poprzedniego przelotu
- nad USA, nieco zahaczamy o Kanadę i dalej nad Atlantykiem. Nie
przelatujemy nad Grenlandią i Islandią jak poprzednio, może taka trasa, a
może z powodu erupcji wulkanu na Islandii.
Lot przebiega spokojnie ale lądowanie już nie. Nad Londynem szaleje burza. Samolot długo krąży nad miastem co chwilę wpadając w turbulencje. W pewnym momencie piorun uderzył w samolot - błysk, huk, poruszenie na pokładzie. Lekko nie było ale wylądowaliśmy szczęśliwie.
Zmiana stref czasowych sprawiła, że musieliśmy "oddać" te dziewięć godzin, które "zaoszczędziliśmy" lecąc do Stanów. W Londynie jest już późne popołudnie, do następnego lotu do Warszawy mamy ponad 3 godziny. Spokojnie wydajemy ostatnie dewizy w sklepach bezcłowych nie wiedząc, że mogą się jeszcze przydać. Zaniepokoił nas brak informacji o odprawie pasażerów naszego samolotu. Okazało się, że nasz lot został odwołany. Nie wiadomo z jakiego powodu - wulkanu, burzy czy też przelotu Bardzo Ważnej Osobistości. Rozpoczęło się poszukiwanie bagaży, które przecież miały lecieć tranzytem do Warszawy i przebukowywanie biletów. Kiedy to wszystko już było załatwione "zrobiła" się godzina 23, a następny samolot mieliśmy już rano. Z tego powodu zrezygnowaliśmy z oferowanego noclegu i noc spędziliśmy na lotnisku jak wielu innych pasażerów. Dostaliśmy bezpłatne vauchery na posiłek, który nieco podreperował nasze nadwątlone długą już podróżą siły.
Dalsza podróż przebiegła już bez zakłóceń. Tylko bus, który po nas już wyjechał do Warszawy musiał przyjechać drugi raz.
I to już koniec wycieczki. Było, minęło - trochę szkoda.
Lot przebiega spokojnie ale lądowanie już nie. Nad Londynem szaleje burza. Samolot długo krąży nad miastem co chwilę wpadając w turbulencje. W pewnym momencie piorun uderzył w samolot - błysk, huk, poruszenie na pokładzie. Lekko nie było ale wylądowaliśmy szczęśliwie.
Zmiana stref czasowych sprawiła, że musieliśmy "oddać" te dziewięć godzin, które "zaoszczędziliśmy" lecąc do Stanów. W Londynie jest już późne popołudnie, do następnego lotu do Warszawy mamy ponad 3 godziny. Spokojnie wydajemy ostatnie dewizy w sklepach bezcłowych nie wiedząc, że mogą się jeszcze przydać. Zaniepokoił nas brak informacji o odprawie pasażerów naszego samolotu. Okazało się, że nasz lot został odwołany. Nie wiadomo z jakiego powodu - wulkanu, burzy czy też przelotu Bardzo Ważnej Osobistości. Rozpoczęło się poszukiwanie bagaży, które przecież miały lecieć tranzytem do Warszawy i przebukowywanie biletów. Kiedy to wszystko już było załatwione "zrobiła" się godzina 23, a następny samolot mieliśmy już rano. Z tego powodu zrezygnowaliśmy z oferowanego noclegu i noc spędziliśmy na lotnisku jak wielu innych pasażerów. Dostaliśmy bezpłatne vauchery na posiłek, który nieco podreperował nasze nadwątlone długą już podróżą siły.
Dalsza podróż przebiegła już bez zakłóceń. Tylko bus, który po nas już wyjechał do Warszawy musiał przyjechać drugi raz.
I to już koniec wycieczki. Było, minęło - trochę szkoda.
1 lipca 2011
Dzień 17 - i ostatni
Dzisiejszą, ostatnią noc na kontynencie amerykańskim spędziliśmy w Palm Springs.
To miasto położone jest 100 mil na wschód od Los Angeles, liczy ok. 50 tys. mieszkańców.
To miasto położone jest 100 mil na wschód od Los Angeles, liczy ok. 50 tys. mieszkańców.
28 czerwca 2011
25 czerwca 2011
Dzień 15 - Saguaro i Yuma
Opuszczając
Tucson kierujemy się do Parku Narodowego Saguaro, którego dwie części
umiejscowione są po obu stronach miasta. Park Saguaro jest z kolei
częścią pustyni Sonora.
Pustynia Sonora to rozległy obszar obejmujący swym zasięgiem południową Arizonę i część Kalifornii, a jej dolna część leży w Meksyku. W Stanach w jej obrębie leżą takie miasta jak Phoenix, Tucson, Yuma. Najbardziej unikatowe cechy pustyni chroni m.in. park Suguaro. Symbolem parku jest wielki kaktus kandelabrowy zwany Suguaro. Kaktusy te wraz z powstaniem Parku Narodowego w 1933 r. znalazły się pod ochroną. Kaktus Suguaro jest odporny na znaczne wahania temperatury, wytrzymuje upały sięgające w lecie do 40oC i występujące w zimie przymrozki. Kaktus ten żyje ok. 175-200 lat.
Pustynia Sonora to rozległy obszar obejmujący swym zasięgiem południową Arizonę i część Kalifornii, a jej dolna część leży w Meksyku. W Stanach w jej obrębie leżą takie miasta jak Phoenix, Tucson, Yuma. Najbardziej unikatowe cechy pustyni chroni m.in. park Suguaro. Symbolem parku jest wielki kaktus kandelabrowy zwany Suguaro. Kaktusy te wraz z powstaniem Parku Narodowego w 1933 r. znalazły się pod ochroną. Kaktus Suguaro jest odporny na znaczne wahania temperatury, wytrzymuje upały sięgające w lecie do 40oC i występujące w zimie przymrozki. Kaktus ten żyje ok. 175-200 lat.
22 czerwca 2011
Dzień 14 - San Xavier i Tombstone
Około
pół godziny jazdy na południe od Tucson, gdzie dziś nocowaliśmy,
znajduje się misja hiszpańska San Xavier. Misja została utworzona w 1692
r. przez Jezuitę Ojca Kino, a w 1768 r. kontrolę nad nią przejęli
Franciszkanie. Niedługo potem kościół został zniszczony przez Indian. W
1783 r. misja została odbudowana pod kierunkiem Ojców Franciszkanów w
miejscu oddalonym o ok. 2 mile od pierwotnej lokalizacji. San
Xavier został nazwany "Kaplicą Sykstyńską Nowego Świata", a ci sami
artyści z Włoch, którzy pracowali nad Kaplicą Sykstyńską przybyli do San
Xavier, aby pomóc w przywróceniu jej wnętrzu oryginalnego blasku.
Ceglane mury misji mają w niektórych miejscach prawie 2 metry grubości i
są pokryte wapieniem na bazie gipsu, który zawierał sok z opuncji
kaktusa.
Pomimo, że minęło już ponad dwieście lat historii San Xavier , to Franciszkanie nadal sprawują posługę na terenie misji. San Xavier czynna jest codziennie dla turystów i pielgrzymek katolickich. Na dużym placu przed kościołem, na rozstawionych straganach można zjeść oryginalne dania serwowane przez miejscową ludność.
Pomimo, że minęło już ponad dwieście lat historii San Xavier , to Franciszkanie nadal sprawują posługę na terenie misji. San Xavier czynna jest codziennie dla turystów i pielgrzymek katolickich. Na dużym placu przed kościołem, na rozstawionych straganach można zjeść oryginalne dania serwowane przez miejscową ludność.
19 czerwca 2011
Dzień 13 - Flagstaff, Sedona i Phoenix
Dzisiejszą
noc spędziliśmy we Flagstaff. To niewielkie miasto leży na wysokości
2100 m w górach San Francisco, najwyższym łańcuchu górskim w Stanie
Arizona. Najwyższy szczyt - Humprey Peak, położony niedaleko miasta ma
3850 m wysokości. Jego ośnieżony wierzchołek jest dobrze widoczny.
Przez miasto przebiega także historyczna droga - Route 66. Droga ta została otwarta w 1926 r., liczyła 2448 mil /3939 km/ i łączyła Chicago z Los Angeles. Dzisiaj istnieje we fragmentach, a jej odcinki w 2005 r. zostały uznane za narodową drogę krajobrazową o nazwie Historic Route 66. Jeden z takich odcinków przebiega przez Flagstaff.
Przez miasto przebiega także historyczna droga - Route 66. Droga ta została otwarta w 1926 r., liczyła 2448 mil /3939 km/ i łączyła Chicago z Los Angeles. Dzisiaj istnieje we fragmentach, a jej odcinki w 2005 r. zostały uznane za narodową drogę krajobrazową o nazwie Historic Route 66. Jeden z takich odcinków przebiega przez Flagstaff.
17 czerwca 2011
Dzień 12 - Grand Canyon
Dzisiaj
opuszczamy Page . Jedziemy zobaczyć to, co dla jednych jest największym
cudem przyrody na naszej planecie a dla innych wielkim objawieniem. To
Wielki Kanion. Ciekawe będzie też skonfrontowanie wrażeń wyniesionych z
wizyty w jego zachodniej części z tym, co zobaczymy dzisiaj.
Wielki
Kanion jest gigantycznym jarem wyrzeźbionym przez rzekę Kolorado. Ma
445 km długości i ponad1600 m głębokości, a okoliczne góry wznoszą się
na wysokość 2800 m n.p.m. Kanion powstał wiele milionów lat temu. Zaczął
się tworzyć w części zachodniej obecnego przebiegu, potem ukształtowała
się część wschodnia. Rzeka Kolorado rozcięła płytę zbudowaną z poziomo
zalegających warstw skał osadowych aż do podłoża utworzonego z granitów i
łupków krystalicznych. Dlatego też na jego zboczach widoczny jest
pełny przekrój geologiczny poszczególnych epok z liczącej miliony lat
historii Ziemi. Poszczególne formacje skalne umieszczone są jedna na
drugiej. Każda warstwa zachowuje własny kolor, przez co kanion mieni się
barwami. Przeważa czerwona barwa skał. W głębi kanionu płynie rzeka
Kolorado kontynuując swoje dzieło. Czy rzeka jest jedynym czynnikiem,
który przyczynił się do powstania Wielkiego Kanionu? Nie wiadomo. Wielu
geologów nadal się o to spiera.
14 czerwca 2011
Dzień 11 - Monument Valley
W Page spędzimy 2 noce. Nie trzeba więc rano pakować bagaży. Jedziemy do Doliny Monumentów.
Dolina
Monumentów nie jest parkiem narodowym lecz tylko Rezerwatem Plemiennym
Indian Nawahów /Navajo/ o powierzchni 121 km2. To największy w USA
rezerwat Indian, praktycznie oddzielne państwo. Indianie mają własne
prawo, policję i oczywiście język, który podczas drugiej wojny światowej
był używany do szyfrowania tajnych depesz i ten szyfr przez nikogo nie
został złamany.
Dolina jest jednym z najbardziej widowiskowych miejsc na Ziemi. Słynie z tego, że tworzyła scenerię wielu westernów. Z niemal zupełnie płaskiej równiny, pokrytej często sypkimi piaskami, wznoszą się potężne skalne formacje zwane ostańcami, jakby skalne wieże. Każdy z takich ostańców ma w Dolinie Monumentów swoją własną nazwę. Jest Wielki Wódz i Grobowiec Brighama i Trzy Siostry a nawet Rękawiczki. Dominuje kolor czerwony. Czerwone są nie tylko skały ale także wszechobecny pył pokrywający dolinę.
Latem panują tutaj mordercze upały, zimą mróz i śnieg pokrywa dolinę. Trudne miejsce do życia roślin i zwierząt.
Indianie przez wieki przystosowywali się do życia w tych niekorzystnych warunkach.. Ale dawny sposób życia z rozwojem cywilizacji uległ zmianie – niezmienne jest tylko piękno tego krajobrazu.
Dolina jest jednym z najbardziej widowiskowych miejsc na Ziemi. Słynie z tego, że tworzyła scenerię wielu westernów. Z niemal zupełnie płaskiej równiny, pokrytej często sypkimi piaskami, wznoszą się potężne skalne formacje zwane ostańcami, jakby skalne wieże. Każdy z takich ostańców ma w Dolinie Monumentów swoją własną nazwę. Jest Wielki Wódz i Grobowiec Brighama i Trzy Siostry a nawet Rękawiczki. Dominuje kolor czerwony. Czerwone są nie tylko skały ale także wszechobecny pył pokrywający dolinę.
Latem panują tutaj mordercze upały, zimą mróz i śnieg pokrywa dolinę. Trudne miejsce do życia roślin i zwierząt.
Indianie przez wieki przystosowywali się do życia w tych niekorzystnych warunkach.. Ale dawny sposób życia z rozwojem cywilizacji uległ zmianie – niezmienne jest tylko piękno tego krajobrazu.
12 czerwca 2011
Dzień 10 - Zion, Red Canyon i Bryce Canyon
Dzisiejszego
ranka powitały nas opady śniegu z deszczem i temperatura bliska 0oC.
Jedziemy do Parku Narodowego Bryce Canyon. Po drodze opady śniegu
nasilają się, widzimy pracujący pług śnieżny i okazuje się, że droga
którą wybraliśmy, z powodu opadów śniegu została zamknięta.
10 czerwca 2011
Dzień 9 - Cathedral Gorge
Rano wyruszamy do parku stanowego Cathedral Gorge położonego 165 mil na północny-wschód od Las Vegas.
Po drodze zatrzymujemy się w małym miasteczku Caliente położonym w pięknej okolicy. Znajdują się tutaj gorące źródła mineralne. Samo miasteczko liczy niewiele ponad 1000 mieszkańców. Oglądamy zabytkowy dworzec kolejowy z 1923 r. Obecnie tutaj znajduje się muzeum, ale także mają swoją siedzibę biura, ośrodek kultury i hotel.
Po drodze zatrzymujemy się w małym miasteczku Caliente położonym w pięknej okolicy. Znajdują się tutaj gorące źródła mineralne. Samo miasteczko liczy niewiele ponad 1000 mieszkańców. Oglądamy zabytkowy dworzec kolejowy z 1923 r. Obecnie tutaj znajduje się muzeum, ale także mają swoją siedzibę biura, ośrodek kultury i hotel.
9 czerwca 2011
Las Vegas
To
półmilionowe miasto znane jest głównie z hazardu i innych rozrywek.
Najbardziej znane kasyna znajdują się przy Las Vegas Boulevard,
7-kilometrowym odcinku zwanym ‘The Strip”. Przy kasynach położone są
restauracje, parki rozrywki, obiekty sportowe, galerie sztuki. Każdy
znajdzie coś dla siebie. Hotele i kasyna swoją architekturą nawiązują do
różnych miast i budowli świata. Możemy tutaj zobaczyć replikę wieży
Eiffla, egipskiej piramidy czy pływające weneckie gondole.
Niedaleko
miasta znajdują się: poligon atomowy, baza lotnictwa strategicznego ze
składem broni nuklearnej oraz słynna Strefa 51- tajny ośrodek badawczy
amerykańskiego lotnictwa wojskowego.
Siłą
rzeczy, z powodu braku czasu, nasze zwiedzanie Las Vegas jest krótkie i
powierzchowne. Spędziliśmy tutaj co prawda dwie noce, ale dzień
poświęciliśmy na dodatkową wycieczkę. W pierwszy wieczór podziwialiśmy
panoramę miasta nocą, z wieży widokowej hotelu w którym zatrzymaliśmy
się.
8 czerwca 2011
Dzień 8 - Grand Canyon West
Dzisiejszy
dzień, z założenia, miał być dniem przeznaczonym na odpoczynek, który
mieliśmy spędzić w Las Vegas. Część grupy wybrała taki wariant, ja i
pozostali zdecydowaliśmy się na dodatkową wycieczkę do zachodniej części
Wielkiego Kanionu.
Ta część Wielkiego Kanionu nie leży w obrębie Parku Narodowego i nie podlega rządowi amerykańskiemu. Znajduje się na terenie rezerwatu Indian Hualapai. Jest rzadziej odwiedzana przez turystów i zapewnie dla ich przyciągnięcia wybudowano tu w 2007 r. szklaną platformę widokową - Skywalk. I właśnie chęć jej zobaczenie, w głównej mierze, skłoniła nas do tej wycieczki.
Wyjeżdżamy rano, na szczęście nie trzeba pakować bagaży, bo na nocleg wracamy do Las Vegas. Po ok. 2,5 godzinie jazdy docieramy na miejsce. Na chwilę opuszczamy Nevadę i przybywamy do Arizony. Na miejscu okazuje się, że cały pobyt i zwiedzanie jest z góry zaplanowane i zorganizowane. Za "jedyne" 88 dolarów wykupujemy karnet obejmujący wstęp na trasę turystyczną, transport autokarem między poszczególnymi punktami, wstęp na platformę i posiłek. Mamy wrażenie, że jesteśmy w jakimś ośrodku turystycznym, a nie nad dzikim kanionem.
Sama platforma ma kształt podkowy wystającej ponad 20 m od krawędzi urwiska, które opada pionowo w dół na głębokość ponad 1200 m. Przez szklane dno możemy obserwować otwierającą się pod nami przepaść. To robi wrażenie.
Ta część Wielkiego Kanionu nie leży w obrębie Parku Narodowego i nie podlega rządowi amerykańskiemu. Znajduje się na terenie rezerwatu Indian Hualapai. Jest rzadziej odwiedzana przez turystów i zapewnie dla ich przyciągnięcia wybudowano tu w 2007 r. szklaną platformę widokową - Skywalk. I właśnie chęć jej zobaczenie, w głównej mierze, skłoniła nas do tej wycieczki.
Wyjeżdżamy rano, na szczęście nie trzeba pakować bagaży, bo na nocleg wracamy do Las Vegas. Po ok. 2,5 godzinie jazdy docieramy na miejsce. Na chwilę opuszczamy Nevadę i przybywamy do Arizony. Na miejscu okazuje się, że cały pobyt i zwiedzanie jest z góry zaplanowane i zorganizowane. Za "jedyne" 88 dolarów wykupujemy karnet obejmujący wstęp na trasę turystyczną, transport autokarem między poszczególnymi punktami, wstęp na platformę i posiłek. Mamy wrażenie, że jesteśmy w jakimś ośrodku turystycznym, a nie nad dzikim kanionem.
Sama platforma ma kształt podkowy wystającej ponad 20 m od krawędzi urwiska, które opada pionowo w dół na głębokość ponad 1200 m. Przez szklane dno możemy obserwować otwierającą się pod nami przepaść. To robi wrażenie.
7 czerwca 2011
Dzień 7 - Death Valley
W
Kalifornii stykają się trzy odrębne pustynie: Mojave, Sonora i Wielka
Kotlina. Pustynny obszar rozciąga się na przestrzeni 101 tys. km2. To
najgorętsza i najsuchsza część Ameryki Płn. – latem temperatura sięga
50oC.
Na
ogromnych, pozbawionych roślinności połaciach wyraźnie widać wszelkie
nierówności terenu – od prażących się w słońcu solnisk po poszarpane
granie gór.
Pustynia
Mojave /nazwa pochodzi od rdzennego plemienia, które ją zamieszkiwało/
jest piaszczysto-żwirowa. Jej częścią jest Dolina Śmierci - tutaj w 1913
r.odnotowano najwyższą temperaturę , 57oC w cieniu. Życie tutaj oznacza
nieustanne borykanie się z upałem w dzień i przejmującym chłodem w
nocy. Niewiele roślin i zwierząt jest w stanie sprostać takim warunkom.
Park Narodowy Doliny Śmierci utworzono w 1994 r., wraz z Parkami Pustyni
Mojave i Drzew Jozuego. W Dolinie leży najniższy punkt w USA, 85,5 m
poniżej poziomu morza, będąc drugim w kolejności najniższym punktem na
półkuli zachodniej. To Badwater Basin, kotlina ze zbiornikiem bardzo
zasolonej wody. Latem zbiornik wysycha, a dno wyschniętego jeziora
pokrywają płaty soli.
5 czerwca 2011
Dzień 6 - Sequioa i King's Canyon
Park Narodowy Sekwoi i Park Narodowy Królewskiego Kanionu to dwa sąsiadujące parki
położone w południowo-zachodniej części gór Sierra Nevada, najwyższym i
najdzikszym rejonie Kalifornii. To tu znajduje się najwyższy szczyt USA
- Mount Whitney liczący 14495 stóp /4421 m/.
Utworzone w różnych okresach /Park Sekwoi w1890 r. a Królewskiego Kanionu w 1940 r./ tworzą wspólny obszar chroniony.
Wierzchołki o ostrych krawędziach, urwiste, skaliste i często niedostępne wąwozy oraz prastare, olbrzymie drzewa to symbol tej części gór. Obszar ten słynie z sekwoi, z których w Ameryce przetrwały 2 odmiany: sekwoje wiecznie zielone i sekwoje mamucie zwane mamutowcami; olbrzymich drzew pochodzących z bardzo dawnych epok i uważanych za prawdziwe "żywe skamieniałości". W południowej części parku znajduje się las złożony tylko z nich – Giant Forest – ale najbardziej godne uwagi są pojedyncze, olbrzymie okazy. Za najpotężniejsze drzewo na Ziemi uważany jest mamutowiec nazwany "Generał Sherman" – ma wysokość 84 m i średnicę pnia u nasady wynoszącą 10,9 m. Nieco mniejszy jest "Generał Grant’, trzecie pod względem wysokości drzewo Kalifornii.
Królewski Kanion, szeroki żłób lodowcowy, gwałtownie się zwężający jest najgłębszym wąwozem w Ameryce Płn.
4 czerwca 2011
Dzień 5 - Yosemite
Opuszczamy San Francisco.
Przez Zatokę jedziemy mostem San Mateo liczącym 11 km długości i posiadającym 6 pasm ruchu.
I dalej do Parku Narodowego Yosemite.
Nazwa Yosemite wywodzi się od indiańskiego słowa określającego niedźwiedzia grizzly, będącego plemiennym totemem Indian zamieszkujących kiedyś te ziemie.
To
kraina wyniosłych, granitowych skał, olbrzymich drzew i spienionych
wodospadów. Różnorodność barw, intensywny błękit zwykle bezchmurnego
nieba i ciemna zieleń drzew iglastych wpływa na niezwykła urodę Parku
Narodowego Yosemite.
Park
znajduje się w Sierra Nevada, górach leżących w środkowowschodniej
Kalifornii. Pasmo to utworzyło się wskutek wydostania się spod skorupy
ziemskiej olbrzymich mas magmy, co spowodowało wypiętrzenie całego
terenu. Owo skaliste podłoże zostało następnie gruntownie przekształcone
przez czynniki atmosferyczne - wiatr, wodę, lód - dzięki czemu powstały
niezliczone, fantazyjne skalne formacje. Tę wspaniałą scenerię
urozmaicają przeróżne formy życia, od największych na świecie drzew, po
mikroskopijne grzyby. Żyje tu kilka zagrożonych gatunków zwierząt i roślin.
W 1864 r.prezydent Abraham Lincoln ogłosił region Yosemite "nieruchomym majątkiem
publicznym całego narodu, tak obecnych jak i przyszłych pokoleń", a w
roku 1890 utworzono tu Park Narodowy. Wtedy to naliczono tu ok. 400
turystów, dziś Park odwiedza ok. 3.5 mln osób rocznie.
Wcześniej,
ta ważna dla idei ochrony przyrody deklaracja A. Lincolna, stała się
podstawą do utworzenia w 1872 r. pierwszego parku narodowego na świecie –
Yellowstone.
3 czerwca 2011
Dzień 4 - San Francisco
Miasto
zawieszone między błękitem nieba i wody. Takie ma się wrażenie,
zwłaszcza patrząc z wysokości mostu Golden Gate, który jest jego
symbolem. Początki miasta sięgają XVIII w, jednak jego gwałtowny rozwój
nastąpił w XIX w. po odkryciu w okolicy złóż złota., Całkowicie
zniszczone na początku XX w. wskutek trzęsienia ziemi i pożaru zostało
odbudowane w nowym kształcie urbanistycznym.Symbolem miasta jest most
Golden Gate /Złote Wrota/ otwarty w 1937r., który łączy brzegi zatoki
San Francisco w pobliżu jej połączenia z oceanem.
Miasto leży na 48 wzgórzach, z których część ma wysokie strome stoki, co utrudnia komunikację. Stąd ulice pofalowane są w charakterystyczny sposób, dzięki czemu miasto jest rozpoznawalne na każdym filmie.
Symbolem miasta są także tramwaje bez silników, poruszające się dzięki stalowej linie wmontowanej w jezdnię. Tutaj też, na niedalekiej wyspie znajduje się najsłynniejsze i najlepiej strzeżone /do czasu/ legendarne więzienie Alcatraz. Najsłynniejszym więźniem był chyba Al Capone. Dzisiaj już nieczynne, zamknięte zostało po ucieczce więźnia.
Miasto leży na 48 wzgórzach, z których część ma wysokie strome stoki, co utrudnia komunikację. Stąd ulice pofalowane są w charakterystyczny sposób, dzięki czemu miasto jest rozpoznawalne na każdym filmie.
Symbolem miasta są także tramwaje bez silników, poruszające się dzięki stalowej linie wmontowanej w jezdnię. Tutaj też, na niedalekiej wyspie znajduje się najsłynniejsze i najlepiej strzeżone /do czasu/ legendarne więzienie Alcatraz. Najsłynniejszym więźniem był chyba Al Capone. Dzisiaj już nieczynne, zamknięte zostało po ucieczce więźnia.
31 maja 2011
Dzień 3 - wzdłuż wybrzeża
Na dzień dzisiejszy zaplanowany jest przejazd drogą nr 1 - tzw. Pacific Highway - biegnącą wzdłuż wybrzeża Oceanu Spokojnego, z Los Angeles do San Francisco. To malownicza droga uznawana przez niektórych za najpiękniejszą na świecie.
I nie ma w tym żadnej przesady. Piękne plaże, fale rozbijające się o brzeg, ciekawa roślinność - to robi wrażenie.
Po drodze spotykamy skupisko słoni morskich. Ich olbrzymie cielska wylegują się na plaży i pluskają w wodzie.
A wśród nabrzeżnej roślinności mnóstwo wiewiórek w ogóle nie bojących się ludzi.
Niestety, całego odcinka zaplanowanej trasy nie udaje się przejechać ze względu na zamknięcie drogi z powodu osuwiska. Ponieważ najpiękniejsze punkty widokowe dopiero przed nami, decydujemy się wrócić na autostradę i na drogę nr 1 wjechać od północy, a potem kierować się na południe. Trasa bardzo się wydłuży, ale dzięki temu możemy zobaczyć i 17 Mile Drive, i Big Sure.
30 maja 2011
Dzień 2 - Los Angeles
Dzisiaj nasz przewodnik odbiera z wypożyczalni samochód, którym będziemy poruszać się po Stanach. To 7-miejscowy Dodge Grand Caravan, z napędem flex - na benzynę lub alkohol. Nas jest 6 osób, więc w środku jest dość wygodnie. Trochę zbyt mały bagażnik jak dla tej ilości bagaży, którą posiadamy ale udaje się je upchnąć.
A w planie zwiedzanie Los Angeles, potocznie zwanym Miastem Aniołów.
28 maja 2011
Dzień 1 - podróż
Podróż
b. długa, trwająca dobę, w tym lot z Londynu do Los Angeles 11 godzin.
Do LA lecimy Boeingiem 747-400, dwupokładowy kolos, ale niezbyt
komfortowy. Fotele węższe niż w samolocie, którym przylecieliśmy z
Warszawy do Londynu. Przy tak długim locie nie jest to zbyt wygodne. No,
ale na dalekich trasach trzeba "upchnąć" w samolocie jak najwięcej
pasażerów /ponad 400/. Lecimy nad Islandią, Grenlandią, płn.-zach.
Kanadą i zachodnią częścią USA.
Dzięki zmianie stref czasowych, podróż "skróciła" się o 9 godzin, w LA jesteśmy tego samego dnia.
Jedziemy hotelowym busem na miejsce zakwaterowania i staramy się wypocząć przed kolejnym dniem. Jutro zaczynamy naszą wędrówkę - przed nami 4 stany /Kalifornia, Newada, Utah, Arizona/ i kilka tysięcy kilometrów.
Ale sen, jak na złość, nie nadchodzi.
Dzięki zmianie stref czasowych, podróż "skróciła" się o 9 godzin, w LA jesteśmy tego samego dnia.
Jedziemy hotelowym busem na miejsce zakwaterowania i staramy się wypocząć przed kolejnym dniem. Jutro zaczynamy naszą wędrówkę - przed nami 4 stany /Kalifornia, Newada, Utah, Arizona/ i kilka tysięcy kilometrów.
Ale sen, jak na złość, nie nadchodzi.
27 maja 2011
Było, minęło
-
trochę szkoda, bo było co oglądać. Czas szybko płynie, wróciłam. Głowa
pełna wrażeń, notes zapisków a aparat fotograficzny zdjęć.
Ale będzie po kolei.
Ale będzie po kolei.
8 maja 2011
Komu w drogę...
...temu
czas. No właśnie, już czas. Bagaż spakowany. Wyruszamy jutro,
b.wcześnie rano, wynajętym busem do Warszawy. No i dalej,
przez Londyn do Los Angeles.
"Do zobaczenia" po powrocie.
5 kwietnia 2011
Palcem po mapie
Odbyło
się spotkanie naszej grupy wyjazdowej. Ostatecznie jedzie 5 osób,
towarzystwo mieszane; 3 kobiety i 2 mężczyzn. No i oczywiście przewodnik, pan Robert.
Grupa w wieku "średniozaawansowanym", ale damy radę. Wszystkie
formalności - bilety, noclegi, wynajem samochodu - już załatwione przez
naszego przewodnika. Wyruszamy 9 maja br.
Na razie pozostaje studiowanie
map i przewodników. Ale już niedługo...
23 lutego 2011
Dokąd i kiedy
Wycieczka przewidziana jest na miesiąc maj b.r. Potrwa kilkanaście dni.
Planowana trasa:
Los Angeles - San Francisco - Park Yosemite - Parki King's Canyon i Sequioa - Pustynia Mojave - Dolina Śmierci - Las Vegas - Park Cathedral George - Bryce Canyon - Monument Valley - Grand Canyon - Sedona - Phoenix - Tucson - Yuma - Park Yoshua Tree - Los Angeles.
Na mapie wygląda to tak:
Planowana trasa:
Los Angeles - San Francisco - Park Yosemite - Parki King's Canyon i Sequioa - Pustynia Mojave - Dolina Śmierci - Las Vegas - Park Cathedral George - Bryce Canyon - Monument Valley - Grand Canyon - Sedona - Phoenix - Tucson - Yuma - Park Yoshua Tree - Los Angeles.
Na mapie wygląda to tak:
14 lutego 2011
Parki narodowe
Na terenie USA
leży najstarszy park narodowy świata. To park Yellowstone. Został
utworzony w 1872 r., w czasach gdy mit podboju Zachodu był dla
społeczeństwa amerykańskiego nadal świeży i aktualny. Powstanie Parku
Narodowego Yellowstone było kamieniem milowym w historii ruchu ochrony przyrody. Obecnie
system Parków Narodowych USA obejmuje 388 obszarów chronionych, ale
tylko 58 z nich zakwalifikowano jako parki narodowe. Inne, takie jak:
rezerwaty narodowe, pomniki przyrody i kultury, miejsca historyczne i
pamięci narodowej, obszary rekreacyjne także potocznie nazywa się
parkami. Wszystkie razem odwiedza rocznie ok. 400 mln. turystów.
W parkach narodowych na zachodzie Stanów dominują rozległe obszary pierwotnej przyrody. Krajobrazy mają tutaj wręcz mityczny wymiar. Góry Skaliste, Wielki Kanion, Dolina Śmierci, Yellowstone, Yosemite - stały się symbolami amerykańskiego Zachodu.
Te cuda przyrody wybieram się właśnie zobaczyć. Oczywiście w trakcie krótkiego, kilkunastodniowego pobytu nie da się wszystkiego zwiedzić. Ale niektóre z nich, te najbardziej symboliczne mam nadzieję zobaczyć.
W parkach narodowych na zachodzie Stanów dominują rozległe obszary pierwotnej przyrody. Krajobrazy mają tutaj wręcz mityczny wymiar. Góry Skaliste, Wielki Kanion, Dolina Śmierci, Yellowstone, Yosemite - stały się symbolami amerykańskiego Zachodu.
Te cuda przyrody wybieram się właśnie zobaczyć. Oczywiście w trakcie krótkiego, kilkunastodniowego pobytu nie da się wszystkiego zwiedzić. Ale niektóre z nich, te najbardziej symboliczne mam nadzieję zobaczyć.
13 lutego 2011
Jest plan
Ten blog ma być zapisem wrażeń z wycieczki do USA. A może w przyszłości i z innych.
W planie - zwiedzanie parków narodowych w zachodniej części Stanów. Wyjazd w grupie kilkuosobowej z przewodnikiem.
Pierwszy krok - wiza do USA - już za mną. Jej uzyskanie nie jest skomplikowane i trwa dość krótko. Ale niestety trochę kosztuje.
W planie - zwiedzanie parków narodowych w zachodniej części Stanów. Wyjazd w grupie kilkuosobowej z przewodnikiem.
Pierwszy krok - wiza do USA - już za mną. Jej uzyskanie nie jest skomplikowane i trwa dość krótko. Ale niestety trochę kosztuje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)