12 czerwca 2011

Dzień 10 - Zion, Red Canyon i Bryce Canyon

Dzisiejszego ranka powitały nas opady śniegu z deszczem i temperatura bliska 0oC. Jedziemy do Parku Narodowego Bryce Canyon. Po drodze opady śniegu nasilają się, widzimy pracujący pług śnieżny i okazuje się, że droga którą wybraliśmy, z powodu opadów śniegu została zamknięta.







Zawracamy i kierujemy się na autostradę, gdzie opady śniegu są zdecydowanie mniejsze. Po drodze uwagę zwraca sklepik z pamiątkami, przed którym postawiono imitację kowbojskiego miasteczka. Oczywiście zatrzymujemy się i dokonujemy "niezbędnych" zakupów.









Zmiana trasy też ma swoje plusy. Dzięki temu przejedziemy przez przez dwa dodatkowe parki, których nie mieliśmy w planie. Są to parki Zion i Red Canyon. 

Nazwa parku Zion pochodzi od mormońskich osadników, którzy nazwali go Zion czyli Syjon z uwagi na niemal rajskie widoki. Skały występujące w parku Zion mają kolor czerwony, podobnie jak w wielu innych. To czerwone piaskowce, które tworzą przeróżne formy skalne. Ponadto można spotkać tu liczne wodospady i urwiska skalne.
Park powstał w 1919 r. Przez ten park wiodła trasa sztafety olimpijskiej niosącej znicz przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Salt Lake City w 2002 r. Ponieważ pogoda nie dopisuje, pada deszcz, robimy sobie małą  przejażdżkę busikiem po parku. Schuttle bus'y kursujące po parku są bezpłatne /oczywiście nie licząc opłaty za wstęp do parku/, w każdej chwili można wsiąść i wysiąść na jednym z licznych przystanków. Ułatwiają życie turystom i ograniczają ruch kołowy na terenie parku.

Znowu zaczyna padać śnieg. Po drodze do Bryce Canyon przejeżdżamy przez rozpostarty przy drodze Red Canyon. Droga wiedzie pod charakterystycznymi łukami w czerwonych skałach.






 



Docieramy wreszcie do celu naszej podróży, Parku Narodowego Bryce Canyon.
Kanion nazwano tak na cześć mormońskiego pioniera, Ebenezera Bryce, który osiedlił się u stóp urwistych skał w latach 70-ych XIX wieku. Kanion ten, niczym otwarta olbrzymia księga opowiada o historii zmian w budowie geologicznej tej części Ameryki.Czynniki atmosferyczne, zwłaszcza deszcze i wiatr, a także rzeki przez długi czas pracowały nad stworzeniem unikatowego krajobrazu z wąwozami,  skalnymi iglicami, kolumnami,  łukami o regularnych kształtach jakby były dziełem rąk ludzkich a nie natury. Dzieło to na pewno nie jest ukończone, erozja postępuje a kształty skalnych olbrzymów zmieniają się nieustannie. 
Park powstał w 1928 r. Roślinność jest tu skąpa i występuje tylko w niektórych partiach skał. W faunie dominują głównie ptaki, których występuje ok. 100 gatunków. W parku istnieją liczne ślady pozostawione przez Indian Pajuków i Pueblo, którzy żyli tu długi czas i wykuwali swe domy w skałach.
Pomimo panującego zimna, śnieg i wysokość prawie 3000 m dają się we znaki, zdobywamy kolejne punkty widokowe. Śnieg zalegający w szczelinach tylko podkreśla finezję kształtów formacji skalnych.

Na nocleg jedziemy do miejscowości Page leżącej nad jeziorem Powella. Jezioro powstało przez spiętrzenie rzeki Kolorado i częściowe zalanie kanionu Glen. W miejscu tym powstała zapora Glen Canyon. Jej budowa spotkała się z protestem tak ekologów jak i antropologów, gdyż woda zalała znajdujące się na skałach rysunki utworzone przez Indian.




Page to już stan Arizona. Znowu zmieniamy czas, tym razem 1 godzina do tyłu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz