14 czerwca 2011

Dzień 11 - Monument Valley

W Page spędzimy 2 noce. Nie trzeba więc rano pakować bagaży. Jedziemy do Doliny Monumentów.


Dolina Monumentów nie jest parkiem narodowym lecz tylko Rezerwatem Plemiennym Indian Nawahów /Navajo/ o powierzchni 121 km2. To największy w USA rezerwat Indian, praktycznie oddzielne państwo. Indianie mają własne prawo, policję i oczywiście język, który podczas drugiej wojny światowej był używany do szyfrowania tajnych depesz i ten szyfr przez nikogo nie został złamany.
Dolina jest jednym z najbardziej widowiskowych miejsc na Ziemi. Słynie z tego, że tworzyła scenerię wielu westernów. Z niemal zupełnie płaskiej równiny, pokrytej często sypkimi piaskami, wznoszą się potężne skalne formacje zwane ostańcami, jakby skalne wieże. Każdy z takich ostańców ma w Dolinie Monumentów swoją własną nazwę. Jest Wielki Wódz i Grobowiec Brighama i Trzy Siostry a nawet Rękawiczki. Dominuje kolor czerwony. Czerwone są nie tylko skały ale także wszechobecny pył pokrywający dolinę.
Latem panują tutaj mordercze upały, zimą mróz i śnieg pokrywa dolinę. Trudne miejsce do życia roślin i zwierząt.
Indianie  przez wieki przystosowywali się do życia w tych niekorzystnych warunkach.. Ale dawny sposób życia z rozwojem cywilizacji uległ zmianie – niezmienne jest tylko piękno tego krajobrazu.



Pojedyncze ostańce widoczne są już z daleka. Widzimy także, że naturalne dojścia do górujących w krajobrazie skał zostały przez Indian odgrodzone drutem.
 

Po dolinie można przemieszczać się własnym samochodem. Wielu turystów, w trosce o zawieszenie własnych samochodów, porusza się specjalnie przystosowanymi samochodami Indian. Tak i my robimy. Ponieważ jest zimno i wieje porywisty wiatr korzystamy z zakrytego samochodu, jakkolwiek przejażdżka pojazdem tylko zadaszonym daje większe możliwości fotografowania. Obwozi nas młoda Indianka, która opowiada o historii własnej rodziny oraz o otaczających nas skałach. Siąpi niewielki deszcz, więc czerwony pył nie unosi się w powietrzu i nie jest tak dokuczliwy. A my podziwiamy.






 









                                     A to widoczek jak z westernu lub reklamy.




               
Po objeździe doliny wybieramy się do Visitor Center. To nowoczesne, niedawno wybudowane centrum turystyczne, z hotelem i innymi udogodnieniami. Kolorystyką wpasowane w otoczenie.







Na zakończenie dzisiejszej wycieczki posiłek w indiańskiej restauracji, której wystrój nawiązuje do tego, co niedawno oglądaliśmy.


 




 













 Na nocleg wracamy do Page.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz