Krótki pobyt na Hvarze dobiegł końca. Wsiadamy ma prom i płyniemy do Splitu. I chociaż przed nami jeszcze kilka dni zwiedzania to właściwie zaczynamy już podróż powrotną. Z każdą chwilą, z każdym przebytym
kilometrem coraz bliżej domu.
Płyniemy dużym promem, Jardoliniją, popularnym w Chorwacji przewoźnikiem. Podróż z wyspy do Splitu zajmuje ok. 2 godz.
Split to drugie /po Zagrzebiu/ co do wielkości miasto Chorwacji. Miasto jest wspaniale położone, z jednej strony wciśnięte między strome krasowe góry i Adriatyk z drugiej.
Historia Splitu sięga czasów starożytnych, kiedy to w miejscu obecnych przedmieść Splitu istniała grecka osada Salona. Najwspanialszym zabytkiem jest pałac Dioklecjana zbudowany na przełomie III i IV w. przez rzymskiego cesarza jako schronienie, a w późniejszych wiekach zamieszkały przez uchodźców właśnie z miasta Salona. Nie jest to pojedyncza budowla lecz rozległy kompleks architektoniczny, gdzie między antycznymi pozostałościami stoją nowsze obiekty. Przez stulecia, mieszkańcy Splitu stawiali domy w obrębie pałacowego kompleksu lub obok niego, nie burząc go.
Dzięki temu dzisiaj turysta ma możliwość przemieszczania się wąskimi uliczkami, gdzie być może poruszał się i cesarz Dioklecjan. Dawne sypialnie, garnizony przekształcono w sklepy, kawiarnie, domy. W podziemiach pałacu znajduje się muzeum, gdzie w dawnych pomieszczeniach mieszkalnych zaprezentowano eksponaty z czasów rzymskich.
Kompleks pałacowy jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Jak to na wycieczce objazdowej bywa, czasu na dokładniejsze zwiedzanie zawsze brakuje. Nie dane nam było zobaczyć nic więcej poza pałacem Dioklecjana. Nawet stojący obok kompleksu pałacowego ogromny pomnik biskupa Grzegorza z Ninu , który w IX w. rzucił wyzwanie Rzymowi walcząc o zachowanie w liturgii jężyka słowiańskiego i głagolicy a nie łaciny, jest zasłonięty.
Trzeba wracać. Jeszcze dzisiaj w planie jest Trogir.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz