25 maja 2013

Mostar

To jedno z miejsc na trasie wycieczki, które w pamięci pozostaną na dłużej.

Mostar to nieformalna stolica Hercegowiny, położona nad Neretwą. Nazwa Mostar pochodzi od słowa 'mostari' - strażnicy mostu i po raz pierwszy pojawiła się w tureckim spisie z XV w. W XVI wieku Turcy założyli tu twierdzę. Po obu stronach rzeki rozwinęło się miasto, które było tureckim centrum administracyjnym, handlowym i rzemieślniczym w Hercegowinie. W 1875 roku wybuchło tu powstanie antytureckie. Po jego upadku miasto przeszło pod panowanie Austro-Węgier. Po zakończeniu I wojny światowej Mostar wszedł w skład Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, późniejszej Jugosławii.  Jeszcze w latach 80-tych XX wieku niemal bezkonfliktowo żyli tu obok siebie Chorwaci, bośniaccy muzułmanie, Serbowie i inne narodowości.

Po rozpadzie byłej Jugosławii,  Mostar znajdował się w granicach niepodległej Bośni i Hercegowiny. Jednak  1992 roku rozpętały się bratobójcze walki. W mieście toczyły się najpierw walki Bośniaków i Chorwatów przeciwko Serbom, a następnie Chorwatów z Bośniakami. Przez 10 miesięcy Chorwaci oblegali wschodnią część miasta zamieszkaną przez bośniackich muzułmanów. Została ona niemal doszczętnie zniszczona. Zburzono większość zabytków architektury, w tym wszystkie meczety. Zawieszenie broni pomiędzy Chorwatami i Bośniakami podpisano w 1994 roku. Od tego czasu miasto, pod nadzorem międzynarodowym, pozostaje podzielone na dwie niechętne sobie części - bośniacką (muzułmańską) i chorwacką. Ślady tej bratobójczej wojny widoczne są w mieście do dziś.


Głównym zabytkiem miasta jest XVI-wieczny kamienny Stary Most, wybudowany w 1566, w miejscu drewnianego, łączącego dotychczas obydwa brzegi rzeki. 
Most spinał brzegi Neretwy przez ponad 400 lat. I chociaż uchodził za symbol pokoju między muzułmanami i chrześcijanami to nie oszczędziły go działania wojenne. Runął w 1993 r.  zbombardowany przez Chorwatów. Zburzenie mostu zostało sfilmowane amatorską kamerą. Na filmie, który obejrzeć można w Muzeum Hercegowiny widać, jak most coraz bardziej się chwieje po kolejnych wystrzałach, aż w końcu załamuje się i spada do Neretwy. Patrząc na to, mieszkańcy Mostaru płakali.
Jedna strona mostu tradycyjnie uchodziła za „turecką”, druga za „chorwacką”. Ten podział nadal istnieje choć formalnych granic nie ma. Chorwaci żyją po zachodniej stronie rzeki, a Muzułmanie po wschodniej.
Wznoszący się 20 m nad wodą most, przypominający sylwetką półksiężyc, wybudowano z 456 bloków białego marmuru, połączonych żelaznymi klamrami. Był dziełem wybitnym. Jego odbudowa wymagała specjalistycznych badań części zburzonego mostu wyciągniętego z dna rzeki, gdyż żadne plany nie istniały.
Dziś biały most ponownie wznosi się nad piękną, szmaragdową rzeką. Odbudowano go i uroczyście odsłonięto w w 2004 r. Odbudowę sfinansowała UE i UNESCO, a w odbudowie pomogła Turcja. Most odbudowano używając szesnastowiecznych metod, bez ingerencji nowoczesnych technologii, użyto nawet kamieni z tej samej co 450 lat temu kopalni marmuru.
Po obu stronach rzeki wejścia na most strzegą wieże, w których w przeszłości mieszkali 'mostari' czyli strażnicy mostu. Most ma kształt  półksiężyca i, aby umożliwić poruszanie się po kamiennym i śliskim łuku, pokrywają go kamienne 'schody' w postaci poprzecznych krawężników.

Most ma jeszcze inną historię. Skaczą z niego do rzeki mostarscy skoczkowie dla udowodnienia swojej odwagi i męskości. Tradycja ma kilkaset lat i  po wojnie  powróciła. Zadanie jest karkołomne: Neretwa jest płytka i skoczek musi precyzyjnie wycelować w nieduży fragment głębiny. Jednak według tradycji nie jest prawdziwym mężczyzną ten, kto nie skoczy w nurt Neretwy. Z mostu skaczą członkowie miejscowego klubu skoczków, którego siedziba mieści się przy moście. Ale aby taki skok zobaczyć trzeba skoczka 'opłacić'. Jeżeli kolega skoczka zbierze odpowiednią kwotę, to turyści skok zobaczę. Inaczej - nic z tego. Ale prawdziwe święto skoków ma miejsce z końcem lipca, kiedy to odbywa się doroczny konkurs skoków. Wtedy to można zobaczyć przeróżne ewolucje wykonywane w trakcie skoku.



 
Centrum miasta zachowało swój średniowieczny charakter. Wąskie kamienne uliczki, kawiarnie, sklepy, w których można kupić wszystko – od tkanin, dywanów, przypraw, pamiątek - po broń z ostatniej wojny. Po uliczkach w ciągu dnia przemieszczają się  tłumy turystów. 












 




 
Największą świątynią w mieście i w całej Hercegowinie jest Meczet Karadjoz-Bega z XVI w., łatwo go wypatrzeć z daleka – ma bardzo wysoki minaret. Po drugiej stronie Neretwy jest kolejny stary meczet - Nesut-agi Vucjakovicia, zbudowany w tym samym okresie. W pobliżu tego meczetu w czasie wojny przebiegała linia frontu, co widać do dzisiaj. Ulica straszy ruinami, a nieliczne pozostałe budynki noszą ślady kul.











W centrum Starego Miasta, na skale nad Neretwą znajduje się kolejny meczet - Koski Mehmed-Paszy. Został zbudowany w 1617 roku. Na jego dziedzińcu znaleźć możemy budynek medresy, fontannę i mały cmentarz. Jest to jedyny meczet w Mostarze, w którym zachowały się malowidła i dekoracje ścienne.










Na zakończenie coś 'dla ciała'. 
Gdy usiedliśmy w knajpce, na szybki posiłek, mówiąc że mamy tylko 20 minut czasu, zaproponowano nam takie oto bośniackie danie. Nie zapisałam jego nazwy, ale była tam i faszerowana cebula i papryka, i gołąbki w liściach  winogron, smażone ziemniaki. 
Było i szybko, i smacznie.



4 komentarze:

  1. Klik dobry:)
    Zrujnowali nie tylko tutaj. Nie mogę zrozumieć, dlaczego przy okazji bratobójczego wybijania się nawzajem, ludzie niszczą kulturę, historię, zabytki...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. I najważniejsze pytanie - po co te bratobójcze wojny.
    Dziękuję za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  3. To zdjęcie ze śladami po pociskach robi bardzo przygnębiające wrażenie! Jako refleksja nasuwa mi się to samo pytanie - po co te straszliwe wojny?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby nigdy więcej. Dziękuję za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń